Witam! Opiszę wszystko po kolei.. Dwa tygodnie temu zakupiłem uszkodzonego smarta. Silnik teoretycznie po remoncie (4 lata temu), jest faktura za na 1500 funtów (mieszkam za granicą), firma w pobliżu mojego miejsca zamieszkania wszystko wydaje się być prawdą no ale pewności na 100% nigdy nie ma. Auto nie chciało ruszać, palił się pomarańczowy trójkąt po lewej stronie prędkościomierza, jednak po kilku uruchomieniach silnika błąd zniknął. Po przejechaniu krótkiego odcinka znowu to samo, zgasiłem, zapaliłem, auto jechało normalnie i tak kilkukrotnie. Po kilkunastu kilometrach zatrzymałem się na stacji benzynowej aby zatankować... Po zatankowaniu Nie pamiętam dokładnie ile mogłem przejechać ale może ze 3km, auto zaczeło słabnąć i zwalniać, później pojawił się dym... auto zgasło i inie chało zapalić. Nie chciałem popsuć nic więcej więc holowałem auto do domu.
Pod domem odpaliłem auto, z wydechu leciał dym (ciężko określić kolor, siwy w każdym bądź razie nie wygląda na typowo niebieski).
Mimo, że byłem przekonany na 100%, że zatankowałem benzynę, spuściłem paliwo z baku, zalałem nowe i wymieniłem filtr. Dodałem też trochę denaturatu aby przepalić wodę ponieważ trochę osiadło jej na dnie. Niestety nic nie pomogło.
Podłączyłem auto pod komputer, pokazało tylko problem w obwodzie z poduszką powietrzną w kierownicy i czujnik abs w prawym przednim kole, zapewne od tego zapalał się ten pomarańczowy trójkąt.
Pomyślałem ze to może problem z zapłonem więc odłączałem po kolei cewki i odkryłem, że po odłączeniu ostatniej silnik dalej pracuje bez zmian, czyli silnik nie chodzi na ostatnim cylindrze. Auto trzęsie, dymi i nie ma mocy, po zejściu z wyższych obrotów silnik zazwyczaj gaśnie. Po dodaniu gazu dymi jeszcze mocniej. Jak myślicie, czy to objawy wskazują na wypalony zawór? Czy jest może szansa, że winna jest świeca, cewka, bądź przewód? Nie sprawdzałem jeszcze świec ponieważ czekam na klucz do zdejmowania przewodów.
Zauważyłem także wcześniej że przy ruszaniu pod górkę lub przy schodzeniu z obrotów czasem zamrugała kontrolka oleju (przed odjazdem sprawdziłem poziom oleju, prawidłowy).
Pod domem odpaliłem auto, z wydechu leciał dym (ciężko określić kolor, siwy w każdym bądź razie nie wygląda na typowo niebieski).
Mimo, że byłem przekonany na 100%, że zatankowałem benzynę, spuściłem paliwo z baku, zalałem nowe i wymieniłem filtr. Dodałem też trochę denaturatu aby przepalić wodę ponieważ trochę osiadło jej na dnie. Niestety nic nie pomogło.
Podłączyłem auto pod komputer, pokazało tylko problem w obwodzie z poduszką powietrzną w kierownicy i czujnik abs w prawym przednim kole, zapewne od tego zapalał się ten pomarańczowy trójkąt.
Pomyślałem ze to może problem z zapłonem więc odłączałem po kolei cewki i odkryłem, że po odłączeniu ostatniej silnik dalej pracuje bez zmian, czyli silnik nie chodzi na ostatnim cylindrze. Auto trzęsie, dymi i nie ma mocy, po zejściu z wyższych obrotów silnik zazwyczaj gaśnie. Po dodaniu gazu dymi jeszcze mocniej. Jak myślicie, czy to objawy wskazują na wypalony zawór? Czy jest może szansa, że winna jest świeca, cewka, bądź przewód? Nie sprawdzałem jeszcze świec ponieważ czekam na klucz do zdejmowania przewodów.
Zauważyłem także wcześniej że przy ruszaniu pod górkę lub przy schodzeniu z obrotów czasem zamrugała kontrolka oleju (przed odjazdem sprawdziłem poziom oleju, prawidłowy).