(06.06.2017, 11:30)obwd-crash napisał(a):(04.06.2017, 10:27)obwd-crash napisał(a): Było to wczoraj.
W Krakowie padła turbina w zielonym cdi z 2005 roku zamiast trochę ponad 3 godziny jazdy zrobiło się ponad 6.
Dobrze że miałem elm w aucie i dało się stwierdzić, iż turbina nie pompuje - silnik zachowuje się jak wolnossący - ciśnienie w kolektorze dolotowym spadało przy zwiększaniu obrotów silnika. Zatem możliwa była jazda bez pomocy innych
430km jazdy bez turbo, miejscowo z chmurką dymu za sobą. Zwłaszcza na drodze Kraków - Dąbrowa Górnicza
Jedyne pocieszenie, że im bliżej domu tym było bardziej płasko a zatem i prędkość jazdy ostatecznie wzrosła prawie do 90km/h, zamiast początkowych 40-50km/h na drodze do Olkusza, 60-70km/h na drodze do Dąbrowy Górniczej, za Częstochową do Łodzi było już 70-80km/h.
Przyczyna śmierci turbiny już znana. Złamała się oś wirnika po stronie zimnej, wirnik jest w całości nie połamany.
430km jazdy z uszkodzoną turbiną uszczupliło poziom oleju w silniku o ponad 0,5 litra.
No to i tak fart, bo ja raz miałem przypadek z ukręconą ośka, to wirnik od strony spalinowej zatkał wylot spalin z muszli i koniec jazdy.
Zwykle ukręcenie się osi jest spowodowane osadem po spalonym oleju w tulejce, w której się oś kręci, a ten osad to efekt gaszenia auta z gorącą turbosprężarką.